Ostra białaczka limfoblastyczna
„Filip Bukowski ma 7 lat i pochodzi z małej miejscowości Pauliny w województwie kujawsko-pomorskim.
Nasz synek jest uśmiechniętym, pełnym energii chłopcem. Bardzo lubi spędzać czas na świeżym powietrzu, uprawiać sport. Do tej pory nie chorował zbyt często, mimo że urodził się jako wcześniak.
Historia choroby Filipa zaczęła się mniej więcej we wrześniu 2021 roku.
Wtedy syn rozpoczął naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Jako zawodnik piłkarskiego klubu, na początku roku szkolnego, przeszedł rutynowe badania okresowe, które właściwie nie wzbudzały zastrzeżeń. W tym samym czasie Filip zaczął wolniej biegać, szybciej się męczyć i uskarżać na bóle głowy. Takowe symptomy pojawiały się zwłaszcza podczas wysiłku fizycznego, tj. na treningach. Przy czym naszej uwadze umknął fakt, że był coraz bledszy (zawsze miał bardzo jasną karnację i nie rzuciło się to w oczy). Generalnie osłabienie tłumaczyliśmy przesileniem jesiennym i rozpoczęciem nowego etapu, jakim była nauka w szkole.
Kolejnym objawem choroby były samoistnie pojawiające się na nogach siniaki. Jako mamę zaniepokoił mnie ten fakt, jednak syn miał wytłumaczenie na każde zasinienie. Pomyślałam, że faktycznie przesadzam. Tydzień po pojawieniu się pierwszych siniaków, syn zwymiotował na próbie do pasowania na ucznia. Od razu udałam się z nim do lekarza, który po badaniu nie stwierdził żadnych nieprawidłowości i wskazał na prawdopodobieństwo początku jelitówki. Pobyt w domu i lekkostrawna dieta przyniosły oczekiwane efekty.
Niestety, kilka dni później, podczas pasowania na ucznia, Filip zwymiotował ponownie. Synek jest bardzo wrażliwym chłopcem, przeżywał udział w uroczystości pasowania. Myśleliśmy zatem, że kłopoty żołądkowe były reakcją na stres.
Po południu, po treningu, Filip był roztrzęsiony, jakby miał gorączkę. Skarżył się na ból brzucha, a ten był wzdęty, twardy, dziwnie duży. Postanowiłam pojechać z nim do lekarza na dyżur wieczorny. Dziękuję Bogu za podjęcie takiej decyzji, bo gdyby nie ona... Nawet nie chcę myśleć, co mogłoby się stać.
Pani doktor spojrzała na siniaki, zapytała, czemu Filip jest taki blady i zaczęła go badać… Gdy usłyszałam, że wszystkie węzły chłonne, wątroba i śledziona są powiększone, wiedziałam, że to coś poważnego... Internista polecił, żeby jak najszybciej udać się do szpitala, z podejrzeniem białaczki.
Zamarłam. Potem był tylko płacz.
W szpitalu miałam nadzieję, że to jednak nie to. Niestety, w ciągu kilku godzin pojawiły się kolejne objawy: krwawienie z nosa, wybroczyny na nogach.
Badania krwi potwierdziły postawioną diagnozę. Pamiętam jak dziś słowa Pani doktor, że jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, białaczka jest najlepszą opcją dla mojego dziecka, gdyż to najbardziej wyleczalny rodzaj raka. Ja mimo to przed oczami miałam śmierć. Krzyczałam tak głośno, że chyba cały szpital mnie słyszał. Byliśmy z mężem w rozsypce. Próbowaliśmy się uśmiechać. Mnie wychodziło to znacznie gorzej, aż Filip musiał nas pocieszać, że będzie przecież dobrze.
Po zdiagnozowaniu białaczki w szpitalu dziecięcym, przetransportowano nas na Oddział Hematologii i Onkologii Dziecięcej w Szpitalu im. dr Jurasza w Bydgoszczy.
Diagnoza była dla nas ciosem, spadła jak grom z jasnego nieba i przewróciła w jednej chwili całe nasze życie do góry nogami.
Aktualnie Filip jest pod dobrą opieką i wierzymy, że choroba kiedyś będzie jedynie złym wspomnieniem. Nasz mały wojownik to prawdziwy bohater. Wszystko dzielnie znosi, bo wie, że to dla jego dobra. Lekarze i pielęgniarki nie mogą się go nachwalić. W tym momencie czekamy na kolejne pobranie szpiku i ostateczne określenie grupy ryzyka. Jesteśmy pełni nadziei, że okaże się, iż Filipa zakwalifikują do tej najniższej.
Podczas pobytu w szpitalu synek dużo czasu spędza, grając w ulubione gry typu Minecraft, Roblox czy Farming. Gramy również w mnóstwo gier planszowych.
Syn także chętnie uczestniczy w różnego rodzaju konkursach, odkrywając swoje talenty.
Nasza rodzina bardzo przeżywa chorobę Filipa, zwłaszcza jego starsza siostra Lidka. Póki co rzadko bywamy w domu, a gdy już jesteśmy razem, staramy się wykorzystać ten czas w pełni.
Każdego dnia boimy się, co przyniesie jutro. Przez wzgląd na Filipka musimy ograniczyć wszelkie kontakty, aby nie narazić go na infekcję, o co nietrudno w dobie covidu. Pomoc finansową jaką uzyskamy przeznaczymy na zakup środków medycznych niezbędnych do pielęgnacji i leczenia Filipa oraz jego rehabilitację."*
* List napisany przez mamę Filipka.
Możesz zrobić imienny przelew internetowy na rzecz Filipa, kierując wpłatę z dopiskiem: Bukowski Filip na konto PKO BP nr 33 1440 1231 0000 0000 0184 1262.
Możesz przekazać darowiznę na rzecz Filipa teraz, klikając przycisk: WESPRZYJ >