Ostra białaczka limfoblastyczna
Pomóżmy Natalii walczyć z rakiem.
Natalia Pawłowska skończyła w grudniu 2020 roku cztery lata. Jest uroczą, rozmowną blondynką, która uwielbia opiekować się swoimi zwierzętami. Ostatnim marzeniem Natalki, sprzed choroby, było przygarnięcie do jej gromadki czarnego króliczka (koniecznie czarnego!).
Wspólnie spędzone z rodziną cztery lata, były pełne uśmiechu, radosnej zabawy z siostrami... i oczywiście z Natalki pupilami - niestety do czasu.
Zaczęło się niewinnie. Zaniepokojeni przedłużającym się przeziębieniem Natalii rodzice, udali się z córką do najbliższej przychodni.
„Usłyszeliśmy, że to nic takiego, zwyczajne przeziębienie. Kilka dni później wróciliśmy na kolejną konsultację, bo córka nie wracała do zdrowia - przeciwnie była blada, senna, skarżyła się, że bolą ją nóżki i jest jej zimno. Na dodatek pojawiła się gorączka i co najgorsze, Natalia zaczęła puchnąć. Po odebraniu wyników krwi, dostaliśmy pilne skierowanie na oddział onkologii i hematologii. Ze szpitala w Kaliszu zostaliśmy przewiezieni ambulansem do szpitala w Łodzi.”
Po dziś dzień Natalia jest rekordzistą w szpitalu w Kaliszu z powodu bardzo zachwianych wyników badań krwi.
„Natalka wyniki miała tak słabe, że lekarze tłumaczyli nam, że komputery wariują. Hemoglobina wskazywała 1.9, a hematokryt 5%. Byliśmy przerażeni! Po podaniu pierwszej jednostki krwi, Natalia zaczęła nabierać apetytu i nawet zjadła banana, lekarz nie dowierzał własnym oczom.”
Po pobycie w szpitalu, stan dziewczynki znacznie się poprawił i została wypisana do domu.
„Myśleliśmy, że to cud. Święta Bożego Narodzenia upłynęły Natalii na zabawie z siostrami i doglądaniu zwierzyńca. Chcielibyśmy zakończyć tę historię tutaj. Jednak życie napisało inny scenariusz.”
W lutym historia zatoczyła koło. Natalia znów dostała gorączki, której nie dało się opanować.
„W głębi serca czuliśmy, że z naszym Króliczkiem dzieje się coś złego. Mając w pamięci ostatni grudzień, pojechaliśmy prosto do szpitala w Kaliszu. Pani doktor od razu nas przyjęła i skontaktowała się ze szpitalem w Łodzi.”
Podjęto decyzję o przetoczeniu krwi i rozpoczęciu antybiotykoterapii. Natalka została przewieziona ambulansem do szpitala w Łodzi.
„Trafiliśmy na onkologię, gdzie uruchomiona została procedura diagnostyczna. Wokół trwało zamieszanie, a my patrzyliśmy na naszą córeczkę i modliliśmy się, by podejrzenie choroby okazało się pomyłką. Jednak w następnych dniach usłyszeliśmy diagnozę – trzy słowa, które dla nas wstrzymały bieg Ziemi - ostra białaczka limfoblastyczna.”
Zaczęła się nierówna walka z rakiem. Leczenie białaczki jest procesem długotrwałym, obarczonym wieloma powikłaniami.
„Jest to walka, którą Natalia będzie toczyć przez najbliższe lata, a dokładnie około siedem lat wraz z kontrolami.”
Na domiar złego już na etapie diagnostyki, u Natalii wykryto problemy w pracy serca, przez co nie może przyjmować niektórych potrzebnych leków - a to wydłuża proces leczenia.
„Patrząc przez łzy widzimy jak Natalia cierpi i jak się zmienia... z powodu przyjmowanej chemii i sterydów nie radzi sobie z emocjami, a jedyne, co możemy zrobić to ją przytulić.”
Chemioterapia zmienia Natalię z dnia na dzień, po sterydach ma ogromny apetyt i traci sprawność fizyczną z powodu ciągłego przebywania w niewielkiej sali szpitalnej.
„Sterydy powodują, że nasze dziecko ma wzmożony apetyt a jednocześnie problemy z jelitami. Pojawiają się także problemy z powiększoną wątrobą i biegunkami. Nasza córka przez chwilę przestała także chodzić. Z przerażeniem obserwujemy jak białaczka zabiera Natalce dzieciństwo, w ukochanych oczach widać smutek i cierpienie.”
Ratowanie życia Natalii jest drogą pełną zakrętów i przeszkód. Droga ta wiedzie przez ból, zabiegi i niekończące się procedury medyczne, ale także wiąże się ciągłym ryzykiem powikłań.
„Malutki organizm jest bezbronny i nawet drobne zakażenie może okazać się bardzo niebezpieczne. Nie możemy niczego zaplanować, wyniki Natalki raz są dobre, a czasami bardzo złe. Córka ma często przetaczaną krew i monitorowane serduszko.”
„Pragniemy by historia naszej Natalii miała jak najlepsze zakończenie, chcielibyśmy ją zabrać daleko od onkologii i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Powiedzieć jej, że już nie będzie strzykawek i kroplówek.”
Natalka podczas długich pobytów w szpitalu bardzo tęskni za Tatą oraz dwoma siostrzyczkami, 6-letnią Kamilką oraz 2-letnią Justynką, którymi na co dzień zajmuje się prababcia, wspierana przez babcię dziewczynek.
„Onkologiczne dzieci dorastają przerażająco szybko, za szybko… Lekarze dają z siebie wszystko, a szpital zapewnia najlepsze warunki. Każdego dnia modlimy się za cały personel medyczny.”
Ciągłe dojazdy (około 100 kilometrów) i przebywanie w szpitalu w dłuższej perspektywie czasu okazują się kosztowne, aby towarzyszyć dziecku w szpitalu, Mama Natalki zrezygnowała z pracy. Po zakończonym leczeniu Natalkę czeka długotrwała rehabilitacja.
„Robimy, co możemy i gdyby można było tego uniknąć - nie prosilibyśmy o pomoc.
Prosimy, więc bądźcie z nami. My na pewno się nie poddamy i stawiamy wszystko na wygraną naszego Króliczka, nie dopuszczając cienia wątpliwości, co do końcowego powodzenia.”
„Natalka wie, że są ludzie, którzy zrobią wszystko, aby ją uratować. Wierzymy, że Ty będziesz jednym z nich. My poruszymy niebo i ziemię, by ochronić życie naszej małej córeczki. Pragniemy jak wszyscy rodzice, aby największym marzeniem naszego dziecka pozostał czarny króliczek, a nie uśmierzenie codziennego bólu.”
„Jeżeli możesz – przekaż darowiznę na rzecz naszej córeczki – Natalii Pawłowskiej.
Z całego serca dziękujemy Wszystkim za pomoc okazaną w leczeniu Natalki.”
* Cytowane wypowiedzi rodziców Natalki wyszczególnione zostały kolorem i kursywą.
Możesz zrobić imienny przelew internetowy na rzecz Natalii kierując wpłatę z dopiskiem: PAWŁOWSKA NATALIA na konto PKO BP nr 33 1440 1231 0000 0000 0184 1262.
Możesz przekazać darowiznę na rzecz Natalki teraz, klikając przycisk: WESPRZYJ >