Julia Jezierska ma 15 lat i mieszka w Piotrkowie Trybunalskim. A w zasadzie mieszkała do czasu kiedy jej domem stał się szpital przy ul. Spornej w Łodzi. To bardzo wesoła i uśmiechnięta dziewczyna, która do tej pory cieszyła się świetnym zdrowiem.

„Julka bardzo rzadko chorowała, do tej pory była okazem zdrowia.”

Dwa tygodnie przed trafieniem do szpitala, u Julki zaczęły się pojawiać samoczynnie wylewy podskórne na nogach.

„Zgłosiliśmy się do naszego lekarza, aby skonsultować te niepokojące nas zmiany. Wyniki badań krwi były złe, od razu dostaliśmy skierowanie do szpitala, do którego udałyśmy się niezwłocznie”.

Julka została dokładnie zbadana na szpitalnym oddziale ratunkowym, pobrano jej krew. Lekarze po wstępnym badaniu podejrzewali chorobę rozrostową. Nastolatka została przeniesiona na oddział onkologiczno-hematologiczny.

„Do tej pory nie wiem jak pełna druzgocących emocji dojechałam do domu. Poza Julią, mamy jeszcze troje dzieci, musiałam zorganizować dla nich opiekę. Następnego dnia wróciłam do szpitala.”

Pierwsze dwa tygodnie pobytu w szpitalu były koszmarem dla Julki i jej mamy. Trwały niekończące się badania, pobieranie szpiku, ale wciąż nie było pewnej diagnozy.

„5 września 2021 roku pani Ordynator zaprosiła mnie i męża na rozmowę. Przedstawiono nam diagnozę – ostra białaczka szpikowa. Nasz świat się zawalił.”

Od wspomnianego dnia życie rodziny Jezierskich uległo diametralnej zmianie.

„Rzeczywistość oddziału onkologiczno-hematologicznego jest bardzo trudna do zaakceptowania. Bardzo ciężko jest myśleć pozytywnie i się odnaleźć.”

Po tygodniu od przyjęcia pierwszej kroplówki z chemią, Julka zaczęła tracić swoje długie gęste włosy.

„Na chwilę obecną Julia czuje się dobrze, jej poczucie humoru wynagradza naszej rodzinie bardzo wiele. Pozytywne podejście córki dodaje nam sił by walczyć.”

Aktualnie Julka czeka na drugi cykl chemii.

„Przed nami jeszcze bardzo długa droga leczenia. Jesteśmy pełni nadziei, że wszystko się dobrze skończy. Bardzo dziękujemy każdej Osobie udzielającej wsparcia naszej rodzinie, w tym trudnym dla nas momencie”.